Weszłam powoli na dość wysoki parapet, po czym ujrzałam przez okno Kubę. Po jego minie widziałam pełny luz. Ja osobiście w tym momencie nie mogłam przestać się stresować. Serce biło mi jak nigdy w życiu , a ręce zaczęły robić się śliskie z potu. Otworzyłam delikatnie okno, po czym wyskoczyłam szybko nie zwracając nawet na wysokość. Upadłam prosto na zimny i mokry chodnik, czując jakby wszystkie moje kości nagle rozsypały się w proch. Przez kilka sekund nie kontaktowałam, a przed oczami widziałam czarne plamki.
- Natalia, wszystko w porządku ? Dość mocno upadłaś! - krzyknął Kuba próbując mi pomóc wstać.
- Ał...- jęknęłam z mocno zaciśniętymi powiekami.
- Chodź, pomogę ci jakoś wstać - oznajmił wieszając mnie na swoje ramie.
- Wszystko mnie boli. Czuję jakbym połamała sobie wszystkie kości - odrzekłam mając łzy w oczach.
- Musimy jechać jak najszybciej do szpitala. To nie wygląda za dobrze - odparł wpatrując się w moją, siwą i spuchniętą rękę.
- Nie! Przecież powinnam być teraz w szkole. A co jeśli lekarz zadzwoni do mojej mamy?! Nie możemy jechać teraz do szpitala. Teraz nie. Dopiero kiedy skończą się moje lekcje - powiedziałam próbując samodzielnie stanąć na nogach.
- W takim razie musisz odczekać te kilka godzin u mnie w domu. Moich rodziców nie ma w domu, więc nie ma się czym zamartwiać...
- Zaraz nie wytrzymam ! Ta ręka boli mnie najbardziej - westchnęłam, kierując wzrok na moją prawą rękę.
- Podejrzewam, że to złamanie - rzekł.
- Oby nie! Przecież, bez prawej ręki nie zrobię już nic przez najbliższy miesiąc!- wrzasnęłam z niedowierzaniem.
- A może to zwykła stłuczka ? Nie martwmy się jak na razie o to... Muszę cię jakoś doprowadzić do samochodu, który jest na końcu ulicy...
- Na końcu ulicy ?! Przecież ja nie dojdę !
- Coś wymyślę! Obiecuję... , ale teraz chociaż spróbuj dojść do końca bramy szkolnej...
- Okej... Spróbuję - mruknęłam zwijając się z bólu.
- Musimy szybko przejść przez drogę do wyjścia, ponieważ może jakaś nauczycielka wyjść niespodziewanie ze szkoły...
- Idźmy już ! - krzyknęłam zdenerwowana moim stanem zdrowia.
***
Droga do bramy wyjściowej, co kolejną sekundę wydawała mi się dłuższa.
Za każdym razem, kiedy chciałam przyśpieszyć o co prosił mnie ciągle
Kuba, czułam coraz gorszy ból prawej ręki. Już nawet nie opłakiwałam
mojego tyłka, który był mocno stłuczony... To w przeciwieństwie do ręki
był 'pikuś'.
Gdy w opłakanym stanie doszłam do celu, usiadłam na jednym z przystanków
autobusowych, gdzie znajdowała się mała ławeczka. Tam miałam poczekać
na Kubę, który przyjedzie po mnie autem.
Siedząc na tej ławce, trzymałam się za moją nieszczęsną rękę , wbijając
sobie do głowy fakt, że okaże się to zwykłe stłuczenie. Wpatrując się
jedynie w jeden punkt, nie kontaktowałam ze światem. Miałam uczucie, że
zaraz tam zemdleję z bólu.
- Natalia ? - odezwał się nagle, głośny głos dobiegający z bliska.
- Łukasz ? Co ty tu robisz ? - zapytałam zaskoczona , wpatrując się w niego ze zdziwieniem.
- Czekam na autobus. Jadę na drugą lekcję do szkołu. A ty co tu porabiasz ? Wszystko w porządku ? Wygląd nie za dobrze...
- Czekam na chłopaka. Nic się nie stało. Zwykły ból głowy - odpowiedziałam.
- Natalia, to co zaszło wczoraj to...
- Łukasz, to co się wydarzyło było błędem. Nie powinno w ogóle dojść do tego pocałunku ! - przerwałam zdenerwowana.
W tym momencie niespodziewanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz